poniedziałek, 17 listopada 2014

Kołtun polski, czyli dlaczego nie przeprowadziłabym się do Śródziemia

Smoki? Orkowie? Nazgule? Gdyby świat Tolkiena się urzeczywistnił, wcale nie potwory wzbudzałyby największą grozę.


Nie od dziś wiadomo, że popkultura nad odzwierciedlenie faktów przekłada wzbudzenie emocji. Ta właściwość przyczynia się do niepostrzeżonych zmian oglądu rzeczywistości odbiorców hitowych książek czy filmów. Mało kto jest świadom, że Pocahontas to nie fikcyjna księżniczka Disneya, ale postać historyczna, której los nabrał dramatycznego obrotu wskutek kontaktu z kolonizatorami. Boleśnie świadomi niedostatków współczesności, marzeniami uciekamy w przeszłość. Wynikiem nostalgii jest gloryfikacja minionych wieków, upatrywanie w nich nieistniejącego Disneylandu zbudowanego na bazie najlepszych wyobrażeń kulturowych.


Syndrom ten świetnie został sportretowany w Kamikaze Girls (Shimotsuma Monogatari). Główną bohaterką tej nietypowej komedii jest Momoko, zagorzała miłośniczka mody Lolita. Zniesmaczona życiem na japońskiej prowincji(gdzie nikt nie podziela jej wyrafinowanego gustu) licealistka marzy o przeniesieniu się do XVIII-wiecznej Francji. Momoko zdaje się, że w erze rokoka życie Francuzek ograniczało się do samych przyjemności: pięknych ubrań, ciągłych bali,  romansów z przystojnymi arystokratami. Jak wielki przeżyłaby szok, gdyby dowiedziała się, że uwielbiany przez nią Wersal śmierdział moczem!

Ofiarą podobnej fascynacji padła moja koleżanka, zafascynowana chansons de geste, legendami o rycerzach Króla Artura oraz święcącym tryumfy „Władcą Pierścieni. Po którymś z kolei seansie Powrotu Króla wyznała, że jej zdaniem urodziła się w niewłaściwej epoce – “powinnam być średniowiecznym rycerzem i pomagać innym”. Kiedy zapytałam ją, dlaczego uparła się na średniowiecze (na filantropię zawsze jest czas!), odparła, że w przeciwieństwie do współczesnych, niegdyś ludzie żyli zgodnie z dewizą Bóg, Honor, Ojczyzn. Nie chcąc niszczyć jej marzenia, pokiwałam z zadumą głową. Po cichu zastanawiałam się, jak koleżanka miała zamiar pójść w ślady Joanny D’Arc (która za swój indywidualizm zapłaciła życiem), skoro nawet we współczesnych bractwach rycerzem może zostać tylko mężczyzna. Gdzieś po głowie plątała mi się także kwestia 90% ludności żyjącej w znoju i ubóstwie. Stanięcie oko w oko z urządzeniem prysznicowym, którego liczba guzików zawstydziłaby pilot telewizyjny, przypomniało mi o problemie higieny w dawnych czasach.

Zgodnie z zasadą, że film powinien być życiem pozbawionym nudy, próżno szukać scen higieny osobistej Lancelota lub Froda (którego fikcyjny świat pełnymi garściami czerpie ze średniowiecza). Z drugiej strony, żaden z nich nie zmaga się z tłustymi włosami lub gryzącymi wszami - co z pewnością miałoby miejsce w rzeczywistości. Wystarczy chwila, by poznać mrożące krew w żyłach fakty dotyczące średniowiecznej higieny. Szanowani mnisi pobożność mierzyli intensywnością wydzielanego smrodu. Korzeni tego poglądu należy upatrywać w ewangelii św. Łukasza. Czystość uznawana była przez nich za oznakę grzechu – a już zwłaszcza u kobiet. Szczególnymi zwolennikami tego poglądu byli Paula Rzymianka oraz św. Hieronim. Ten mędrzec uważał wręcz, że jedyną niezbędną kąpielą był chrzest. Gorącą kąpiel traktowano jak nieprzyzwoitą rozrywkę, dużo bardziej ceniąc umartwianie się brudem. Być może klerem kierowała chęć zerwania z pogańskimi tradycjami Rzymian, którzy słynęli z łaźni. Z kolei przeciętni obywatele kąpali się góra trzy razy do roku. Nie chcąc dopuścić, by odór zraził wiernych do udziału w mszach, Święty Tomasz z Akwinu nakazał palić w kościołach kadzidła. Średniowieczne miasta nie prezentowały się lepiej od swoich mieszkańców. Ulice tonęły w śmieciach oraz ludzkich i zwierzęcych odchodach. Woda była tak trująca, że zalecano pić piwo. Na przełomie XIII oraz XIV wieku licznie powstawały publiczne łaźnie (choć w Polsce pojawiały się już wcześniej – w Gdańsku odkryto łaźnię pochodzącą z XI wieku, razem ze... służącymi do umartwiania się rózgami), jednak ich kariera była stosunkowo krótka – w drugiej połowie XVI wieku likwidowano je jako miejsca siedliska chorób oraz rozpusty. Nadszarpniętej reputacji łaźni nie pomogła europejska epidemia dżumy.

Później też nie było lepiej. Rozsławiony przez „Marię Antoninę” Sophii Coppoli Wersal lśnił złotem, ale nie czystością. Wspomniane wyżej oddawanie moczu po kątach stanowiło efekt uboczny zbyt małej liczby łazienek. Podczas bali goście musieli przekupywać służbę, by pozwoliła im skorzystać z ubikacji mieszczących się w prywatnych pokojach mieszkańców Wersalu.Chcąc zaradzić problemowi smrodu, Ludwik XVI wprowadził cotygodniowe oczyszczanie korytarzy pałacu z odchodów. Aby zamaskować fetor, nakazał poustawiać drzewka pomarańczowe w doniczkach. Odrażający zapach nie był jedynym przejawem braku higieny w pałacu Króla-Słońca. Do brudu przyczyniała się niekontrolowana obecność zwierząt: na salony wprowadzono krowy i kozy, aby rano księżniczki mogły napić się świeżego mleka.  Arystokraci mieszkali wraz z czworonożnymi przyjaciółmi, którzy roznosili groźne zarazki. Dziś nie do pomyślenia byłoby jedzenie dłońmi, co w Wersalu było zwyczajem. Z kolei modne peruki były istnym siedliskiem pcheł.

Polacy nie mają prawa wyśmiewać się z Francuzów, bo przedmurze chrześcijaństwa miało swoje własne grzeszki. Nasz kraj zasłynął tak zwanym kołtunem polskim, z łaciny plica polonica. Był to niemożliwy do rozczesania pęk włosów sklejony łojem i wydzieliną wysiękową (wywołaną przez wszawicę). Kołtun powstawał na skutek braku higieny, choć niegdyś sądzono, że jest objawem reumatyzmu. Dopiero profesorowi Józefowi Dietlowi (UW) udało się udowodnić, że fryzjerski koszmar spowodowany był przez brak higieny.

Przytoczone przeze mnie fakty stanowią zaledwie margines higienicznych koszmarów.

Trudno uwierzyć, że niegdyś żyto bez mydła czy papieru toaletowego (który został wynaleziony dopiero w XIX wieku). Zachwycają mnie dzieła Prerafaelitów, płaczę oglądając filmowe biografie losów Marii Antoniny  i - jak na Polkę przystało - uwielbiam Sagę o Wiedźminie. Mimo to, za nic w świecie nie zrezygnowałabym ze zdobyczy medycyny – nawet, jeśli mogłabym odwiedzić Wersal lub... spacerować ulicami godnymi Śródziemia.                                                
                                                                                                                              
 Olga Jachowicz



Źródła:
http://www.wilanow-palac.pl/plica_polonica_czyli_koltun_polski.html
http://www.national-geographic.pl/artykuly/pokaz/nieczysta-troska-o-higiene
http://um.swidnica.pl/media/Encyklopedia/rozdzial_3.pdf
http://thisisversaillesmadame.blogspot.com/2014/04/the-lack-of-toilets.html
http://podroze.onet.pl/nieelegancki-wersal-ludwika-xiv/zhw8e
http://kobieta.wp.pl/kat,65524,page,2,title,Dziejebrudu,wid,8866777,wiadomosc.html?ticaid=113c95
http://higieny,wid,13437237,wiadomosc.html?smg4sticaid=613c8c
http://odkrywcy.pl/kat,122994,title,Mycie-glowy-to-przyczyna-migren-i-bolu-zebow-krotka-historia-braku
zdjęcie: http://www.fanpop.com/clubs/frodo/images/11310706/title/frodo-wallpaper

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz